Info Brzeszcze
•
•
Burza/ źródło: gazeta.pl
Kopalnia. Nielegalnie pobierał emeryturę- związkowiec z KWK Brzeszcze musi oddać ponad 150 tyś. złotych.
Afera emerytalna w Kopalni Brzeszcze? Dzięki sprawnej akcji Wydziału do walki z korupcją Śląskiej Policji oraz...
Afera emerytalna w Kopalni Brzeszcze? Dzięki sprawnej akcji Wydziału do walki z korupcją Śląskiej Policji oraz determinacji Kompanii Węglowej światło dzienne ujrzały przekręty, szefa jednego ze związków zawodowych Kopalni Brzeszcze. Związkowiec bezprawnie przez dwa lata pobierał świadczenia emerytalne. Cały proceder opisał Marcin Pietraszewski z Gazety Wyborczej. Kliknij "Czytaj więcej..." i poznaj szczegóły tej sprawy. Jeden z liderów Związku Zawodowego Górników w Polsce przez dwa lata pobierał emeryturę przyznaną na podstawie nieprawdziwych dokumentów. Kompania Węglowa zwróciła się teraz do niego o zwrot ponad 150 tys. zł. Działacz odmówił, a sprawę rozstrzygnie sąd. Chodzi o Krzysztofa Wąsika, przewodniczącego komisji zakładowej Związku Zawodowego Górników w Polsce w kopalni Brzeszcze. W styczniu był on jedną z twarzy protestu przeciwko likwidacji tego zakładu.
"Wyborcza" ustaliła, że największa spółka wydobywcza domaga się teraz od przewodniczącego Wąsika zwrotu 159 tys. zł. To niesłusznie wypłacona mu emerytura wraz odsetkami. Działacz świadczenia uzyskał na podstawie nieprawdziwych dokumentów przesłanych do ZUS. - 9 marca w sądzie odbędzie się posiedzenie ugodowe w tej sprawie. A my będziemy konsekwentni w odzyskaniu całej kwoty - zapowiada Tomasz Głogowski, rzecznik prasowy Kompanii Węglowej.
Pominięto oddelegowanie do pracy związkowej
Sprawa wyszła na jaw dzięki oficerom z wydziału do walki z korupcją śląskiej policji. Pod koniec 2013 r. poprosili oni władze spółki o wykaz działaczy związkowych ze wszystkich kopalń, którzy korzystali z oddelegowania, a przeszli na wcześniejsze emerytury górnicze. Ta prośba wywołała konsternację w Kompanii. Jej wiceprezes polecił, aby do wysyłanej do komendy listy dołączyć kopie zaświadczeń i świadectw pracy wystawionych działaczom. I wtedy okazało się, że Krzysztof Wąsik otrzymał uprawnienie emerytalne na podstawie nieprawdziwych dokumentów.
- Napisano w nich, że cały czas był ślusarzem pod ziemią, a pominięto fakt oddelegowania go do pracy związkowej - przyznaje Tomasz Głogowski. Zgodnie z przepisami oddelegowanie nie daje podstaw do zaliczenia tego okresu do pracy pod ziemią. Wąsik, pobierając emeryturę, nadal pracował w kopalni.
W zeszłym roku ZUS dał Kompanii Węglowej miesiąc na zwrot niesłusznie wypłaconej działaczowi ZZGwP emerytury. Wraz z odsetkami było to aż 159 tys. zł. Górnicza spółka przelała tę kwotę na konto ZUS, a teraz domaga się jej zwrotu od Krzysztofa Wąsika oraz emerytowanej już pracownicy KW, która przygotowała jego świadectwo pracy. Oboje odmówili, dlatego górnicza spółka skierowała sprawę do sądu. "Nie będę z panem rozmawiał"
Krzysztof Wąsik nadal jest pracownikiem Kompanii Węglowej i kieruje związkiem w kopalni Brzeszcze. Obecnie przebywa na zwolnieniu lekarskim.
- Kompania twierdzi, że uzyskał pan emeryturę na podstawie nieprawdziwych dokumentów. Jak to możliwe? - zapytaliśmy działacza ZZGwP.
- Proszę o to pytać na kopalni - stwierdził Krzysztof Wąsik.
- A pan nie wiedział, że nie przysługuje mu prawo do emerytury? - drążyliśmy.
- Nie będę z panem rozmawiał, żegnam - stwierdził związkowiec, odkładając słuchawkę.
To już kolejna taka afera w górnictwie
Kilkanaście miesięcy temu zarząd Katowickiego Holdingu Węglowego zawiadomił prokuraturę, że kilkunastu działaczy przeszło na emerytury na podstawie fikcyjnych dokumentów. W grudniu zarzuty w tej sprawie przedstawiono Zdzisławowi A., byłemu dyrektorowi do spraw pracy w kopalni Mysłowice-Wesoła. To on podpisywał dokumenty kierowane do ZUS. Teraz jest wiceszefem kopalnianej komisji Związku Zawodowego Górników w Polsce.
"Wyborcza" ustaliła jednak, że w zeszłym roku holding przegrał proces z ZUS w sprawie świadczeń emerytalnych, jakie przez kilkanaście miesięcy niesłusznie pobrał były wieloletni wiceszef "Solidarności" w górniczej spółce. Pracę w kopalni zaczął w lutym 1984 r. i pracował w niej do 1 września 2011 r. W świadectwie wpisano, że prawie cały ten czas fedrował, a do pracy związkowej był oddelegowany tylko od października do grudnia 2010 r. Dzięki temu przyznano mu emeryturę. Sąd ustalił jednak, że faktyczny staż pracy działacza pod ziemią to zaledwie 13 lat, 2 miesiące i 22 dni. Sąd kazał KHW zwrócić do ZUS ponad 80 tys. zł niesłusznie wypłaconych świadczeń emerytalnych. Źródło: Gazeta Wyborcza Web SoftPodziel się
Źródło:
Info Brzeszcze
Oceń artykuł
/5
( ocen)
Komentarze
Dodaj swój komentarz
Pozostało: znaków
Pozostało: znaków
Przesuń suwak w prawo, aby odblokować
Weryfikacja zakończona pomyślnie!
Brak komentarzy. Bądź pierwszy!
Ładowanie komentarzy...