🌊 Soła: 261 cm NORM ➡️ stab.

Najnowsze aktualności z Oświęcimia i powiatu oświęcimskiego

środa, 27 sierpnia 2025 |
Oświęcim Online Grzegorz Rosengarten

AUSCHWITZ. Zmarł Jerzy Bogusz, więzień z pierwszego transportu

Z wielkim smutkiem i żalem przekazuję informację, że w dniu 25 września zmarł JERZY BOGUSZ - były więzień...

AUSCHWITZ. Zmarł Jerzy Bogusz, więzień z pierwszego transportu
AUSCHWITZ. Zmarł Jerzy Bogusz, więzień z pierwszego transportu
Z wielkim smutkiem i żalem przekazuję informację, że w dniu 25 września zmarł JERZY BOGUSZ - były więzień niemieckiego nazistowskiego obozu koncentracyjnego i zagłady KL Auschwitz. Jerzy Bogusz był jednym z ostatnich żyjących byłych więźniów z grupy deportowanych w pierwszym transporcie polskich więźniów politycznych w dniu 14 czerwca 1940 roku. Oznaczony został w obozie numerem 61. Urodzony w 1922 roku w Nowym Sączu Jerzy Bogusz był od rozpoczęcia działań wojennych w 1939 roku aktywnym członkiem konspiracji niepodległościowej. Jego plany wstąpienia do formującej się we Francji w 1940 roku armii polskiej, pokrzyżowało aresztowanie i osadzenie w więzieniu w Tarnowie. Po latach Jerzy Bogusz tak wspominał tamte chwile:"Aresztowano mnie 29 kwietnia 1940 roku, wraz z kilkunastoosobową grupą kolegów. Większość miała po 18 lat. Po trwającym niemal dwa tygodnie brutalnym śledztwie, wywieziono nas do więzienia w Tarnowie. Tu nie miałem już przesłuchań, byliśmy jednak bardzo głodni. Miesiąc później, - 13 czerwca - pod eskortą zaprowadzono nas do tarnowskiej łaźni publicznej. Grupa 728. więźniów w ciasnej, dusznej łaźni spędzić musiało całą noc, chodząc lub "kimając" w pomieszczeniach obiektu. O godz. 5 rano zostaliśmy wyprowadzeni z łaźni, uformowani w kolumny i od eskortą SS przeprowadzeni główną ulicą Tarnowa. Przerażeni Tarnowianie spoglądali na nas z okien i spod ścian kamienic. W pewnej chwili do kolumny więźniów usiłowała się wedrzeć matka jednego z eskortowanych. Chciała pożegnać młodego syna. Kolby karabinowe poszły w ruch. Płaczącą kobietę brutalnie uderzono i wypchnięto. Ciosy dosięgły też jej syna wyrywającego się z szeregu. Kolejnym "przystankiem" była rampa kolejowa za dworcem w Tarnowie. Załadowano nas do wagonów osobowych, w których mogliśmy siedzieć. Pociąg ruszył. Około południa minęliśmy Kraków. W wagonach zrobiło się potwornie gorąco i duszno. Mijane stacje miały już niemieckie, nieznane nam nazwy. Nie wiedzieliśmy, gdzie jesteśmy. Na którejś ze stacji pociąg skierowano na boczny tor. Kiedy ustał zgrzyt kół, z okien wagonu dostrzegliśmy dwa duże budynki, jeden z nich otoczony wysokim płotem z drutu kolczastego. To był Oświęcim - Auschwitz. Oświęcim drugiej strony torów, na obszernym trawiastym terenie, w półkolu, stali niemieccy żołnierze z karabinami maszynowymi. Rozległy się wrzaski i odgłosy strzałów, jazgotliwe zaszczekały podniecone psy. Pędzeni z wagonów więźniowie wpadali w korytarz utworzony z "kapo", trzymających w ręku grube drewniane kołki. Przerażonych, pokrwawionych i jęczących zagnano na plac za ogrodzeniem. Przebiegłem przez szpaler nieco tylko oberwawszy. Ci, którzy mieli mniej szczęścia - brutalnie pobici, z trudem wczołgiwali się na plac. Tak powitano Polaków w hitlerowskim piekle, w dopiero co zakładanej fabryce śmierci. Na placu kazano się nam rozebrać do naga i zapędzono do piwnicy budynku, gdzie mieliśmy się umyć. Po kąpieli i dezynfekcji skierowano nas do sal w budynku, gdzie przygotowano dla nas miejsca do spania. Krótka czerwcowa noc nie przyniosła nam upragnionego snu i odpoczynku. Rankiem ustawiono nas w dziesięcioszeregowy blok. Do dziś pamiętam słowa, jakimi przywitał nas kierownik obozu Karl Fritsch: "Nie przyjechaliście do sanatorium, ale do niemieckiego obozu koncentracyjnego. Nie ma stąd innego wyjścia, niż przez komin krematorium". Stosowane przez hitlerowców dobrze przemyślane metody, na razie działały zgodnie z Ich oczekiwaniami. Nie były jednak w stanie złamać ducha i wiary. Odtąd jednak stałem się numerem 61 - straciłem osobowość w niemieckiej maszynie wyniszczenia.Jerzy Bogusz po wojnie ukończył studia na Wydziale Inżynierii Lądowej i Wodnej AGH w Krakowie. Przez wiele lat był jej pracownikiem naukowym. Warto podkreślić, że ś.p. Jerzy Bogusz jako ostatni z kilku żyjących więźniów pierwszego transportu uczestniczył corocznie w organizowanych z tej okazji uroczystościach. Również w tym roku, w dniu 14 czerwca, jako jedyny były więzień z pierwszego transportu - w jego ostatnich obchodach, z okazji 76 rocznicy tamtych, pamiętnych wydarzeń.Cześć Jego Pamięci!
Źródło: Oświęcim Online

Oceń artykuł

/5 ( ocen)

Komentarze

Dodaj swój komentarz

Pozostało: znaków

Pozostało: znaków

Przesuń suwak w prawo, aby odblokować

Przesuń w prawo → ✓ Odblokowane
Weryfikacja zakończona pomyślnie!

Brak komentarzy. Bądź pierwszy!

Ładowanie komentarzy...