Oświęcim Online
•
•
Kety.pl
KĘTY. 100 rocznica urodzin Antoniny Kwaśniak
Była środa, mroźny, grudniowy dzień 1916 roku, pięć dni przed Bożym Narodzeniem. Na świecie szalała wojenna...

Była środa, mroźny, grudniowy dzień 1916 roku, pięć dni przed Bożym Narodzeniem. Na świecie szalała wojenna zawierucha. Kończył się rok najbardziej krwawych bitew na zachodnim froncie. Pierwsza wojna światowa nie chciała się skończyć. W Stanach Zjednoczonych rządzili demokraci i prezydent Woodrow Wilson. W Europie nie zakończyła się jeszcze żałoba po śmierci zmarłego miesiąc wcześniej cesarza Franciszka Józefa I. Wtedy to na świat przyszła Antonina Kwaśniak z domu Ślagor. Z narodzin jednego z pięciorga dzieci Rozalii z domu Niemczyk i Andrzeja Ślagora cieszyli się tylko najbliżsi "w małym domku za rzeką w Czańcu".Wspomnienie tego domku, rzeki i wsi Antosia pielęgnuje całe życie. Trudno się dziwić, prawdopodobnie wczesne lata dzieciństwa, które upłynęły jej w tym miejscu, to jedno z najmilszych wspomnień. Podkolorowała je tęsknota za rodziną, gdyż dziewczynka została zbyt wcześnie oddana „do ludzi". Nigdy nie chodziła do szkoły, nie czytała i nie pisała. W wieku 14 lat zaczęła służbę w domu państwa Kłosińskich przy ul. Kościuszki 17, w Kętach. Tam spędziła prawie trzydzieści, wypełnionych ciężką pracą, lat. Mijała młodość i nie pojawiały się żadne widoki na to, by los Antosi miał się odmienić. Niespodziewanie jednak dziewczyna, a raczej dojrzała już kobieta, wpadła w oko bardzo starego, jak na ówczesne czasy, kawalera Aleksandra Kwaśniaka. Romans tej pary zakończył się ślubem w dniu 2.10.1961 r. i ten fakt sprawił, że życie Antosi związało się nierozerwalnie z kolejnym "małym domkiem" przy ul. Mickiewicza oraz z losami rodziny Marii i Józefa Gasińskich. Mąż Antoniny był bratem Zofii Handzlik, macochy Marii Gasińskiej. Zofia była kobietą niezwykle gospodarną i oddaną przybranym dzieciom. Ona to, wtedy już wdowa, przyjęła młodą żonę brata pod swój dach. Antosia była jej zawsze wdzięczna i razem żyły w zgodzie, nawet wtedy, gdy 28.11.1973 r. ona także została wdową. Tu pierwszy raz w życiu stała się niezależna. Nadal dużo pracowała, ale tym razem jakby trochę u siebie, bo ten dom i to miejsce pokochała jak swoje. Jak swoją traktowali ją tu wszyscy, zawsze, nawet po śmierci babci Zosi. Maria oraz jej mąż Józef Gasiński nauczyli swoje dzieci Marysię, Adama i Romka szacunku dla Antosi, a ona pomagała im uprawiać działkę, dbać o dom i cieszyła się, że ma „rodzinę".Z czasem wrosła w to miejsce tak bardzo, że do dziś znają i pamiętają o niej bliżsi a także dalsi sąsiedzi. Swoją skromnością, dobrocią i nieodłącznym uśmiechem zjednywała sobie wielu. Każdy, kto ją tu zna, ma o niej jak najlepsze zdanie. Latem, w ogrodzie pod platanem, sąsiadki świętowały setny rok jej życia. Przyniosły jubilatce tort, kwiaty i sporo serdeczności, czyli coś, co w życiu tej dobrej kobiety jest najcenniejsze i z czego najbardziej się cieszy. 20 grudnia, dokładnie w setną rocznicę urodzin, spotkały Antosię kolejne zaszczyty. Wizyta władz miejskich z burmistrzem Krzysztofem Klęczarem oraz przedstawicieli z ZUS-u uhonorowała jej jubileusz. Wydarzenie dało dużo radości i zarazem onieśmieliło jubilatkę, która zbyt rzadko w swym życiu była w centrum uwagi, by takie spotkanie nie wprawiło jej w zakłopotanie. Kolejną radością tego dnia była msza święta odprawiona specjalnie dla niej w skromnej izdebce małego domku. Uczestniczyła w niej z najbliższymi. Sto lat to dla wielu, zwłaszcza młodych ludzi, niewyobrażalna przestrzeń czasowa. Nie sposób ogarnąć wszystkiego, co się wydarzyło. Inny jest teraz świat i ludzie, tylko Antosia pozostała taka sama: skromna, dobra, uśmiechnięta i bardzo, bardzo zadowolona ze swego życia. Jej wdzięczność za opiekę, której już teraz coraz bardziej potrzebuje, jest wielka i wzruszająca. Nigdy w swym życiu nie grała głównej roli, nawet raz nie była w kinie, nie miała nigdy nad nikim władzy, choćby w ułamku takiej jak cesarze i prezydenci, którzy kończyli kariery oraz życie w ciągu ostatnich stu lat. Z pewnością jednak świat, choć o tym nie wie, zawdzięcza jej to, że dobra, skromności i pokory było na nim trochę więcej.
Odśwież
Odśwież
Źródło:
Oświęcim Online
Oceń artykuł
/5
( ocen)
Komentarze
Dodaj swój komentarz
Pozostało: znaków
Pozostało: znaków
Przesuń suwak w prawo, aby odblokować
Weryfikacja zakończona pomyślnie!
Brak komentarzy. Bądź pierwszy!
Ładowanie komentarzy...